Jestem dzieckiem MTV, czyli dlaczego postanowiłam założyć blog
Przygody
młodych i beztroskich imprezowiczów, losy nastoletnich matek, nieoczekiwane
spotkania z ekschłopakami lub eksdziewczynami – obecnie programy MTV są synonimem
miałkości, złego gustu czy oznaką upadku obyczajów. Jednak zanim MTV stało się reality tv, przede wszystkim było
telewizją muzyczną, która kształtowała gusty młodych ludzi od lat 80. do
początku pierwszej dekady XXI wieku. Ukształtowała także i mój gust.
Dziecięce fascynacje
Wielu
moich znajomych często wspomina swoje pierwsze wyprawy do kina. Trochę im
zazdroszczę. Gdy byłam dzieckiem, rzadko chodziłam na seanse filmowe, a te, na
których byłam, nie utkwiły mi głęboko w pamięci (może poza ekranizacją
pierwszej części Harry’ego Pottera – wtedy po raz pierwszy sama poszłam do
kina, ale był to już rok 2001). Nie da się jednak ukryć, że na początku lat 90.
telewizja miała ogromny wpływ na wrażliwość i upodobania młodych odbiorców. Czołówki
z seriali z Archiwum X czy Twin Peaks rozbudzały wyobraźnię dzieciaków,
które przypadkiem je zobaczyły i usłyszały. Było jeszcze coś, co szczególnie
fascynowało: wideoklipy emitowane w stacjach muzycznych.
Estetyka teledyskowa
Co jest
takiego zajmującego w teledyskach, skoro jako dziecko nie mogłam od nich
oderwać wzroku? Dziś wydaje mi się, że bawiło, zachwycało i niepokoiło mnie zawarte
w nich napięcie między realnością a fantazją i absurdem. To, że w teledyskach,
niespodziewanie, bez większych wyjaśnień, mogło wydarzyć się wszystko. Że nagle
mogłam przenieść się do wykreowanego świata, aby potem, bez wstępów, przejść do
kolejnego. Krótkość, intensywność, różnorodność. I temu wszystkiemu towarzyszące
uczucie ciekawości i nienasycenia: „jaki teledysk pojawi się za chwilę?”
Słowo, dźwięk i obraz
Narodziny
MTV w 1981 wiązały się nie tylko z ogromnym przełomem w przemyśle muzycznym (w
końcu Video Killed Radio Star…),
również ze zmianą w odbiorze twórczości artystów. MTV wzmocniło znaczenie sfery
ikonograficznej, która od zawsze była nieodłącznym elementem muzyki popularnej,
ale nie zawsze była dostrzegana. W końcu fenomen Elvisa Presleya brał się nie
tylko z jego muzyki i tekstów, ale również wizerunku scenicznego – całej gamy jego
zachowań scenicznych, kostiumów, fryzury i niegdyś skandalizujących ruchów
biodrami. Zjawisko muzyki popularnej w pełni angażuje, jest wielokodowe,
złożone z dźwięków, słów i obrazów: fotografii, występów, plakatów, okładek
płyt i właśnie teledysków.
Ja i popkultura
Mam
wrażenie, że różnorodność estetyk, konwencji, koncepcji i motywów dostrzegłam
po raz pierwszy właśnie dzięki wideoklipom. Potem tej różnorodności zaczęłam
poszukiwać w innych sferach kultury. Zainteresowanie kulturą zostało mi do
dziś. I stąd ten blog.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz