Przegląd serialowy: Devs, To wiem na pewno, Ucieczka, Wielka
Filozoficzne science fiction, emocjonalny, trzymający w napięciu dramat o braciach, komediodramat z niezbyt sympatycznymi bohaterami i tragikomedia swobodnie traktująca o Katarzynie Wielkiej – tak wygląda lista moich niedawno obejrzanych seriali.
Devs to filozoficzne science fiction zadające pytanie, czy nasze działania są zdeterminowane, można by rzec, z góry zaprogramowane, czy wynikają z wolnej woli lub przypadku. Jednym z producentów Devs jest Alex Garland – reżyser i scenarzysta filmu Ex Machina (2015) i Anihilacja (2018). Serial utrzymany jest w podobnej konwencji i atmosferze, więc prawdopodobnie trafi on w gusta wielbicieli tych filmów.
Chłopak Lily znika tuż po awansie do tajnego działu firmy programistycznej. Sprawa jest nadzwyczaj tajemnicza i mimo późniejszych dowodów na to, co mogło się wydarzyć, Lily na własną rękę próbuje dotrzeć do prawdy. Prowadzi ją to do pytań nie tylko o zaginionego Siergieja, ale właściwie o naturę bytu i ludzkiej egzystencji. To momentami oniryczna opowieść, której rozgałęzienia sięgają równoległych światów, snów i wspomnień. Mimo onirycznych tendencji, fabuła jest dość klarowna, ale nie całkiem oczywista. Z pewnością Devs jest godne uwagi, ale przyznam się, że odrobinę rozczarowało mnie zakończenie, w porównaniu do reszty fabuły, bardziej chaotyczne i patetyczne.
Poruszająca historia dwóch braci bliźniaków – rozgoryczonego i impulsywnego Dominika oraz kruchego, cierpiącego na schizofrenię Thomasa. Dominick usiłując unieść ciężar codziennych obowiązków – szczególnie poczucia odpowiedzialności za swojego niesamodzielnego brata – musi w końcu skonfrontować się ze swoimi największymi lękami i przeszłością. Wspomina dzieciństwo i młodość, ale dociera też do zapisków swojego dziadka, które zdają mu się potwierdzać irracjonalne poczucie, że jego rodzina obciążona jest jakimś piętnem – śmiercią, zbrodnią, chorobami i przedwczesną śmiercią. Wgląd w siebie i w przeszłość finalnie umożliwia mu pogodzenie się ze sobą i otwarcie się na bliskich.
To kameralna, intymna opowieść, ale niejednokrotnie trzymająca w ogromnym napięciu. Brawurowe aktorstwo, klimatyczne zdjęcia i muzyka, precyzyjna, ale nieoczywista historia sprawiają, że To wiem na pewno to emocjonalny rollercoaster, w którym zasiada się wraz z targanym emocjami Dominickiem. Serial stanowi też pokaz kunsztu aktorskiego, bo w rolę obu braci wciela się Mark Ruffalo – konstruując tak wiarygodne i odmienne od siebie postacie, że można zapomnieć, że to jeden i ten sam aktor. To najpewniej jedna z najciekawszych produkcji tego roku, a dla mnie prywatnie – na razie najlepsza.
Serial wychodzi od wybitnie romantycznego motywu – wspólnej ucieczki kochanków. Billy i Ruby przed laty zawarli pakt, że jeśli kiedykolwiek jedno z nich napisze do drugiego wiadomość o treści „RUN”, a drugie odpisze tym samym, wówczas spotkają się ze sobą na umówionym dworcu, z dala od ich miejsca zamieszkania, ruszą w podróż, a potem zadecydują, czy rozejdą się czy pozostaną razem. Historia rozpoczyna się właśnie od decyzji bohaterów o wysłaniu tej wiadomości. Opowieść nie jest jednak bardzo romantyczna. Przede wszystkim zderza dwie postacie – zmęczone, sfrustrowane dotychczasowym życiem – których motywacją nie jest tylko potrzeba spotkania dawnej miłości, a przede wszystkim nadzieja na rozpoczęcie czegoś od nowa. Oczywiście okazuje się, że ucieczka od problemów pociąga za sobą znacznie poważniejsze problemy.
Fabuła jest dość wciągają i dynamiczna – to zaledwie kilka dwudziestokilkuminutowych odcinków. Problem jednak stanowili dla mnie główni bohaterowie. Niby dobrze zagrani, ale antypatyczni i, co gorsza, momentami niewiarygodnie lekkomyślni i niedojrzali. Możliwe, że nie tylko ja odniosłam takie wrażenie, bo serialu nie przedłużono na kolejny sezon. Szkoda, że nie wykorzystano lepiej potencjału tej historii.
Historia momentami prawdziwa – tak brzmi podtytuł serialu po trosze opowiadającego o Katarzynie Wielkiej przybyłej właśnie do XVIII-wiecznej Rosji, a po trosze po prostu o młodej dziewczynie próbującej zdobyć władzę w nieprzyjaznym dla niej środowisku. To komiczna, ale i okrutna historia o dorastaniu do wielkości.
Konwencja Wielkiej jest nadzwyczaj barwna – dworski przepych przeplata się z brzydotą, suto zastawione stoły carskie z biedą ludu, groteska zwyczajów dworskich z tragedią walczących wojsk. Chociaż na początku ta wyrazista konwencja przyciąga do ekranu, to historia w pewnym momencie zaczyna nieco nużyć przedstawianymi skrajnościami i powtarzalnością pewnych motywów. Kolejne wzniosłe słowa Katarzyny, kolejna scena erotyczna, kolejny okrutny żart Piotra – mniej więcej w połowie serialu można przewidzieć zachowania większości postaci. Wielka stanowi stylistyczny miks wizualnego przepychu Marii Antoniny w reżyserii Sofii Coppoli (2006) i przewrotności Faworyty w reżyserii Yorgosa Lanthimosa (2018), przydałoby się jednak trochę więcej nieoczywistości obrazu Lanthimosa.
Devs (2020)
Devs to filozoficzne science fiction zadające pytanie, czy nasze działania są zdeterminowane, można by rzec, z góry zaprogramowane, czy wynikają z wolnej woli lub przypadku. Jednym z producentów Devs jest Alex Garland – reżyser i scenarzysta filmu Ex Machina (2015) i Anihilacja (2018). Serial utrzymany jest w podobnej konwencji i atmosferze, więc prawdopodobnie trafi on w gusta wielbicieli tych filmów.
Chłopak Lily znika tuż po awansie do tajnego działu firmy programistycznej. Sprawa jest nadzwyczaj tajemnicza i mimo późniejszych dowodów na to, co mogło się wydarzyć, Lily na własną rękę próbuje dotrzeć do prawdy. Prowadzi ją to do pytań nie tylko o zaginionego Siergieja, ale właściwie o naturę bytu i ludzkiej egzystencji. To momentami oniryczna opowieść, której rozgałęzienia sięgają równoległych światów, snów i wspomnień. Mimo onirycznych tendencji, fabuła jest dość klarowna, ale nie całkiem oczywista. Z pewnością Devs jest godne uwagi, ale przyznam się, że odrobinę rozczarowało mnie zakończenie, w porównaniu do reszty fabuły, bardziej chaotyczne i patetyczne.
To wiem na pewno (2020)
Poruszająca historia dwóch braci bliźniaków – rozgoryczonego i impulsywnego Dominika oraz kruchego, cierpiącego na schizofrenię Thomasa. Dominick usiłując unieść ciężar codziennych obowiązków – szczególnie poczucia odpowiedzialności za swojego niesamodzielnego brata – musi w końcu skonfrontować się ze swoimi największymi lękami i przeszłością. Wspomina dzieciństwo i młodość, ale dociera też do zapisków swojego dziadka, które zdają mu się potwierdzać irracjonalne poczucie, że jego rodzina obciążona jest jakimś piętnem – śmiercią, zbrodnią, chorobami i przedwczesną śmiercią. Wgląd w siebie i w przeszłość finalnie umożliwia mu pogodzenie się ze sobą i otwarcie się na bliskich.
To kameralna, intymna opowieść, ale niejednokrotnie trzymająca w ogromnym napięciu. Brawurowe aktorstwo, klimatyczne zdjęcia i muzyka, precyzyjna, ale nieoczywista historia sprawiają, że To wiem na pewno to emocjonalny rollercoaster, w którym zasiada się wraz z targanym emocjami Dominickiem. Serial stanowi też pokaz kunsztu aktorskiego, bo w rolę obu braci wciela się Mark Ruffalo – konstruując tak wiarygodne i odmienne od siebie postacie, że można zapomnieć, że to jeden i ten sam aktor. To najpewniej jedna z najciekawszych produkcji tego roku, a dla mnie prywatnie – na razie najlepsza.
Ucieczka (2020)
Serial wychodzi od wybitnie romantycznego motywu – wspólnej ucieczki kochanków. Billy i Ruby przed laty zawarli pakt, że jeśli kiedykolwiek jedno z nich napisze do drugiego wiadomość o treści „RUN”, a drugie odpisze tym samym, wówczas spotkają się ze sobą na umówionym dworcu, z dala od ich miejsca zamieszkania, ruszą w podróż, a potem zadecydują, czy rozejdą się czy pozostaną razem. Historia rozpoczyna się właśnie od decyzji bohaterów o wysłaniu tej wiadomości. Opowieść nie jest jednak bardzo romantyczna. Przede wszystkim zderza dwie postacie – zmęczone, sfrustrowane dotychczasowym życiem – których motywacją nie jest tylko potrzeba spotkania dawnej miłości, a przede wszystkim nadzieja na rozpoczęcie czegoś od nowa. Oczywiście okazuje się, że ucieczka od problemów pociąga za sobą znacznie poważniejsze problemy.
Fabuła jest dość wciągają i dynamiczna – to zaledwie kilka dwudziestokilkuminutowych odcinków. Problem jednak stanowili dla mnie główni bohaterowie. Niby dobrze zagrani, ale antypatyczni i, co gorsza, momentami niewiarygodnie lekkomyślni i niedojrzali. Możliwe, że nie tylko ja odniosłam takie wrażenie, bo serialu nie przedłużono na kolejny sezon. Szkoda, że nie wykorzystano lepiej potencjału tej historii.
Wielka (2020)
Historia momentami prawdziwa – tak brzmi podtytuł serialu po trosze opowiadającego o Katarzynie Wielkiej przybyłej właśnie do XVIII-wiecznej Rosji, a po trosze po prostu o młodej dziewczynie próbującej zdobyć władzę w nieprzyjaznym dla niej środowisku. To komiczna, ale i okrutna historia o dorastaniu do wielkości.
Konwencja Wielkiej jest nadzwyczaj barwna – dworski przepych przeplata się z brzydotą, suto zastawione stoły carskie z biedą ludu, groteska zwyczajów dworskich z tragedią walczących wojsk. Chociaż na początku ta wyrazista konwencja przyciąga do ekranu, to historia w pewnym momencie zaczyna nieco nużyć przedstawianymi skrajnościami i powtarzalnością pewnych motywów. Kolejne wzniosłe słowa Katarzyny, kolejna scena erotyczna, kolejny okrutny żart Piotra – mniej więcej w połowie serialu można przewidzieć zachowania większości postaci. Wielka stanowi stylistyczny miks wizualnego przepychu Marii Antoniny w reżyserii Sofii Coppoli (2006) i przewrotności Faworyty w reżyserii Yorgosa Lanthimosa (2018), przydałoby się jednak trochę więcej nieoczywistości obrazu Lanthimosa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz