Jak popkultura może pomóc feminizmowi?
Na naszym podwórku wciąż funkcjonuje negatywna wizja feminizmu, który niesłusznie jest uznawany za radykalną, podszytą nienawiścią, jednowymiarową ideologię. W rzeczywistości wszystkie jego rozmaite odłamy łączy bardzo ważny postulat: każda kobieta ma prawo żyć tak, jak chce.
Wyznanie „jestem feministką” bywa odbierane nie jako zaproszenie do dyskusji, a prowokacja, na którą niektórzy reagują lekceważącym uśmiechem. W obawie przed kąśliwymi komentarzami otoczenia wiele osób unika określania swoich poglądów jako feministyczne. Za to częściej można usłyszeć zdanie „nie jestem feministką/feministą, ale...”.
Ale kobiety nigdy nie są winne przemocy seksualnej.
Ale kobiety nie powinny być dyskryminowane w pracy z powodu swojej płci.
Ale kobiety powinny mieć prawo do decydowania o macierzyństwie.
Ale uważam, że media zbyt często przedstawiają stereotypowe wizerunki kobiet.
I po tym „ale” zawsze pojawia się przekonanie całkowicie feministyczne, tak, jak na powyższych przykładach. To wcześniejsze odżegnanie się od feminizmu wynika nie tylko z lęku przed reakcją otoczenia na niego, a bardzo często po prostu z niewiedzy. Bo kto by pomyślał, że feminizm oznacza tak oczywistą i istotną sprawę jak wolność wyboru i umacnianie przekonania, że kobieta nie oznacza „ta gorsza”. Niestety, społeczny odbiór feminizmu nie zmieni się tak szybko. Każda dyskusja na temat jest potrzebna, jednak jest coś, co ma większą siłę oddziaływania niż dziesiątki debat: popkultura.
Ale kobiety nigdy nie są winne przemocy seksualnej.
Ale kobiety nie powinny być dyskryminowane w pracy z powodu swojej płci.
Ale kobiety powinny mieć prawo do decydowania o macierzyństwie.
Ale uważam, że media zbyt często przedstawiają stereotypowe wizerunki kobiet.
I po tym „ale” zawsze pojawia się przekonanie całkowicie feministyczne, tak, jak na powyższych przykładach. To wcześniejsze odżegnanie się od feminizmu wynika nie tylko z lęku przed reakcją otoczenia na niego, a bardzo często po prostu z niewiedzy. Bo kto by pomyślał, że feminizm oznacza tak oczywistą i istotną sprawę jak wolność wyboru i umacnianie przekonania, że kobieta nie oznacza „ta gorsza”. Niestety, społeczny odbiór feminizmu nie zmieni się tak szybko. Każda dyskusja na temat jest potrzebna, jednak jest coś, co ma większą siłę oddziaływania niż dziesiątki debat: popkultura.
To kultura popularna ma moc utrwalania wizerunków i kształtowania postaw i wyobrażeń o świecie. Tak więc potrzeba jak najwięcej wyrazistych, wiarygodnych postaci kobiecych. Produkcje filmowe z zeszłego roku dały nam kilka takich bohaterek, wystarczy wspomnieć chociaż o Avie z Ex-Machiny, Furiosie z Mad Maxa, Rey z Przebudzenia Mocy, głównej bohaterce serialu Jessica Jones. Każda z nich jest inna, ale wszystkie łączy dążenie do osiągnięcia swoich celów i pokazuje drogę do ich własnej wolności.
Sztuka ma jeszcze tę przewagę na debatami politycznymi, że może uniknąć moralizatorstwa i bezpośredniości. Odbiorca wcale nie musi odczuć feministycznego wydźwięku dzieła, ba, nawet nie musi być zachwycony tym, że na przykład w filmie akcji główną rolę odgrywa kobieta. Jednak każda kolejna wiarygodna postać kobieca w filmie czy literaturze utrwala przekonanie, jak bardzo ich wizerunki wzbogacają popkulturę, a wraz z tym pokazują, jak różne mogą być kobiety.
Z okazji Dnia Kobiet każdej z nas życzę, żebyśmy mogły żyć tak, jak chcemy. I – to życzenie wypowiadam w imieniu już wszystkich fanów kultury wszelkiej – mam nadzieję na jeszcze więcej ciekawych postaci kobiecych w popkulturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz