Podsumowanie seriali 2017 roku
Najwyższy czas na kilka słów o najciekawszych serialach 2017 roku. Jak zwykle nie zdołałam obejrzeć wszystkich planowanych produkcji, ale spośród tych, które udało mi się zobaczyć, kilka okazało się prawdziwymi perełkami wartymi poświęcenia nieprzespanej nocy.
W kategorii najważniejszy serial roku wygrywa…
To lektura obowiązkowa, podobnie jak Rok 1984 Orwella czy Nowy wspaniały świat Huxleya. Nieprzypadkowo używam pojęcia „lektura”, ponieważ Opowieść podręcznej opiera się na książce Margaret Atwood pod tym samym tytułem. To wizja niedalekiej przyszłości, w której radykałowie polityczno-religijni przemocą przejmują władzę i zmieniają od podstaw całe społeczeństwo. Każdy ma przypisaną rolę, którą musi przestrzegać, szczególnie kobiety. Nieliczne płodne z nich (nieliczne, ponieważ na skutek silnego zanieczyszczenia środowiska większość jest bezpłodna) są zmuszane do rodzenia dzieci. Są to podręczne, które należą do państwa, nie mają praw, a wyłącznie obowiązek całkowitego posłuszeństwa. W kontekście aktualnych rozmów o przemocy i wszelkiego rodzaju wymuszeń wobec kobiet Opowieść podręcznej jest bolesnym kopem w brzuch. To przestroga przed koszmarem, który może się spełnić przypominającym o bezlitosnej dynamice zmian społecznych i politycznych: żadne prawo nie jest nam dane na zawsze, a każda zmiana, nawet najbardziej radykalna, zachodzi znacznie wcześniej, tylko nie zawsze chcemy ją dostrzegać lub na nią reagować. Serial jest warty uwagi nie tylko przez temat – ogółem to bardzo dobrze napisana (zaryzykuję stwierdzenie, że nawet lepiej od książkowego oryginału) i znakomicie zrealizowana produkcja ze świetnym aktorstwem, zdjęciami i muzyką.
Największe odkrycie serialowe…
Jeszcze przed oficjalną premierą serialu Dark ktoś okrzyknął go niemieckim The Stranger Things. Hasło stało się na tyle nośne, że każdy chciał sprawdzić, czy rzeczywiście jest to tak dobry i klimatyczny serial. Porównanie okazało się zupełnie nietrafione, bo Dark to zdecydowanie odmienny i mocniejszy serial. Co prawda zaczyna się jak wiele znanych serialowych historii kryminalnych: od zaginięć, których nie można logicznie wyjaśnić, ale dość szybko pojawia się najważniejsze pytanie, które należy postawić szeregu dziwnym zdarzeń: nie kto, nie jak, a kiedy. Bo Dark opowiada właśnie o podróżowaniu w czasie. Mimo ciężaru tematu fabuła nie zawiera luk i sprzeczności, zresztą, ojejku, jak to jest napisane. Dark to esencja niemieckiej grozy. Faustowskie konszachty z diabłem, romantyczna groza i duchowość, Freudowska niesamowitość, surowa nowoczesność. Jeśli drugi sezon utrzyma poziom, to Dark ma szansę zostać jednym z najlepszych seriali w historii.
Najlepszy serial animowany (a właściwie w tym wypadku największa serialowa miłość z zestawienia) to…
Nie sądziłam, że serial z gadającymi zwierzętami złamie mi serce. W Bojacku Horsemanie absurdalny humor przeplata się z emocjonalną sieczką, która w ostatnim czwartym sezonie jest bardzo dotkliwa, mocniejsza niż w niejednej aktorskiej produkcji dramatycznej. Dla niewtajemniczonych: animacja ta wyróżnia się na tle innych tym, że jej odcinki nie stanowią oderwanych od siebie anegdot, tylko tworzą spójną historię. Opowiada ona o Bojacku – gwiazdorze dawnego sitcomu – egocentrycznego, znudzonego, popadającego w nałogi, który rozpaczliwe poszukuje w życiu jakiegoś sensu, podobnie zresztą jak inne postacie serialu: agentka BoJacka Princess Caroline, aspirująca pisarka Diane, lokator na gapę Todd. Nie zawsze są to postacie, z którymi chciałoby się zaprzyjaźnić, ale z którymi na pewno można w jakiś sposób się identyfikować: z ich zagubieniem, poczuciem winy, traumami, melancholią, idealizmem, autodestrukcyjnymi skłonnościami, ciągłym oczekiwania na jakąś zmianę w życiu. Tak więc ostrzegam, że po seansie emocjonalnie możecie być bliżej rozpaczy niż rozbawienia.
Nagrodę guilty pleasure otrzymuje…
Ten serial jest tak bardzo niedorzeczny, ale nie mogę przestać go oglądać. Zresztą cotygodniowy seans nowego odcinka Riverdale uważam za jedną z najlepszych form odpoczynku po ciężkim dniu. Zapewnia wciągającą, bardzo dynamiczną akcję, wyraziste, choć przerysowane postacie, które mimo to można obdarzyć sympatią, fajną muzykę i spowite w neonowej poświacie scenografie, na które przyjemnie się spogląda. Riverdale ma klimat tajemnicy, ale cóż, to jednak teen drama (ale serio, od której nie można się oderwać).
Inne seriale godne uwagi
Wielkie kłamstewka – świetnie napisany i zagrany dramat obyczajowy z Nicole Kidman i Reese Witherspoon w rolach głównych. Zbrodnia popełniona w urokliwym nadmorskim miasteczku zamieszkanym przez perfekcyjne rodziny ujawnia ich problemy i patologie, które mogą pojawić się w każdej społeczności.
Grace i Grace – to zdecydowanie rok Margaret Atwood. Oto kolejna serialowa adaptacja jej powieści, tym razem zainspirowaną prawdziwą historią, która rozegrała się w dziewiętnastowiecznej Kanadzie. Grace Marks zostaje oskarżona o współudział w morderstwie swojego pracodawcy i gospodyni, jednak nie pamięta, co dokładnie się wydarzyło. Czy Grace udaje, czy mówi prawdę? Jest wyrachowaną manipulantką czy ofiarą wieloletnich nadużyć? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. O ile Opowieść podręcznej stanowi przestrogę przed tym, co może się wydarzyć, to Grace i Grace ukazuje druzgocące warunki życia kobiet pochodzących z nizin społecznych w XIX wieku.
Mindhunter – całkiem nieźle zapowiadający się serial o początkach profilowania kryminalnego. Świetnie napisane dialogi i postacie, dzięki czemu wędrówki po umysłach seryjnych morderców rzeczywiście są bardzo wciągające. W kolejnym sezonie mam tylko nadzieję na nieco więcej akcji. Więcej o Mindhunterze pisałam tutaj.
Seriale hańby
…czyli czego, nie udało mi się obejrzeć. Zdecydowanie moim największym serialowym zaniedbaniem jest trzeci sezon Twin Peaks. Naprawdę czekałam na powrót serialu Davida Lyncha, ale po obejrzeniu pierwszego odcinka najnowszego sezonu straciłam chęć na resztę. Wmawiałam sobie, że później to nadrobię, ale ostatecznie tego nie zrobiłam. Obiecałam również, że obejrzę zachwalany Legion i American Gods, ale też nie udało mi się zrealizować tych planów. A teraz czekam tylko na najnowszy sezon Black Mirror, więc wszelkie zaległości serialowe muszą jeszcze poczekać…
A jakie jest Wasze zestawienie najlepszych seriali 2017 roku? Które z produkcji Was pozytywnie zaskoczyły lub rozczarowały? I co znajduje się na Waszej niekończącej się liście do obejrzenia?
W kategorii najważniejszy serial roku wygrywa…
Największe odkrycie serialowe…
Dark
Jeszcze przed oficjalną premierą serialu Dark ktoś okrzyknął go niemieckim The Stranger Things. Hasło stało się na tyle nośne, że każdy chciał sprawdzić, czy rzeczywiście jest to tak dobry i klimatyczny serial. Porównanie okazało się zupełnie nietrafione, bo Dark to zdecydowanie odmienny i mocniejszy serial. Co prawda zaczyna się jak wiele znanych serialowych historii kryminalnych: od zaginięć, których nie można logicznie wyjaśnić, ale dość szybko pojawia się najważniejsze pytanie, które należy postawić szeregu dziwnym zdarzeń: nie kto, nie jak, a kiedy. Bo Dark opowiada właśnie o podróżowaniu w czasie. Mimo ciężaru tematu fabuła nie zawiera luk i sprzeczności, zresztą, ojejku, jak to jest napisane. Dark to esencja niemieckiej grozy. Faustowskie konszachty z diabłem, romantyczna groza i duchowość, Freudowska niesamowitość, surowa nowoczesność. Jeśli drugi sezon utrzyma poziom, to Dark ma szansę zostać jednym z najlepszych seriali w historii.
Najlepszy serial animowany (a właściwie w tym wypadku największa serialowa miłość z zestawienia) to…
BoJack Horseman
Nie sądziłam, że serial z gadającymi zwierzętami złamie mi serce. W Bojacku Horsemanie absurdalny humor przeplata się z emocjonalną sieczką, która w ostatnim czwartym sezonie jest bardzo dotkliwa, mocniejsza niż w niejednej aktorskiej produkcji dramatycznej. Dla niewtajemniczonych: animacja ta wyróżnia się na tle innych tym, że jej odcinki nie stanowią oderwanych od siebie anegdot, tylko tworzą spójną historię. Opowiada ona o Bojacku – gwiazdorze dawnego sitcomu – egocentrycznego, znudzonego, popadającego w nałogi, który rozpaczliwe poszukuje w życiu jakiegoś sensu, podobnie zresztą jak inne postacie serialu: agentka BoJacka Princess Caroline, aspirująca pisarka Diane, lokator na gapę Todd. Nie zawsze są to postacie, z którymi chciałoby się zaprzyjaźnić, ale z którymi na pewno można w jakiś sposób się identyfikować: z ich zagubieniem, poczuciem winy, traumami, melancholią, idealizmem, autodestrukcyjnymi skłonnościami, ciągłym oczekiwania na jakąś zmianę w życiu. Tak więc ostrzegam, że po seansie emocjonalnie możecie być bliżej rozpaczy niż rozbawienia.
Nagrodę guilty pleasure otrzymuje…
Riverdale
Ten serial jest tak bardzo niedorzeczny, ale nie mogę przestać go oglądać. Zresztą cotygodniowy seans nowego odcinka Riverdale uważam za jedną z najlepszych form odpoczynku po ciężkim dniu. Zapewnia wciągającą, bardzo dynamiczną akcję, wyraziste, choć przerysowane postacie, które mimo to można obdarzyć sympatią, fajną muzykę i spowite w neonowej poświacie scenografie, na które przyjemnie się spogląda. Riverdale ma klimat tajemnicy, ale cóż, to jednak teen drama (ale serio, od której nie można się oderwać).
Inne seriale godne uwagi
Wielkie kłamstewka – świetnie napisany i zagrany dramat obyczajowy z Nicole Kidman i Reese Witherspoon w rolach głównych. Zbrodnia popełniona w urokliwym nadmorskim miasteczku zamieszkanym przez perfekcyjne rodziny ujawnia ich problemy i patologie, które mogą pojawić się w każdej społeczności.
Grace i Grace – to zdecydowanie rok Margaret Atwood. Oto kolejna serialowa adaptacja jej powieści, tym razem zainspirowaną prawdziwą historią, która rozegrała się w dziewiętnastowiecznej Kanadzie. Grace Marks zostaje oskarżona o współudział w morderstwie swojego pracodawcy i gospodyni, jednak nie pamięta, co dokładnie się wydarzyło. Czy Grace udaje, czy mówi prawdę? Jest wyrachowaną manipulantką czy ofiarą wieloletnich nadużyć? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. O ile Opowieść podręcznej stanowi przestrogę przed tym, co może się wydarzyć, to Grace i Grace ukazuje druzgocące warunki życia kobiet pochodzących z nizin społecznych w XIX wieku.
Mindhunter – całkiem nieźle zapowiadający się serial o początkach profilowania kryminalnego. Świetnie napisane dialogi i postacie, dzięki czemu wędrówki po umysłach seryjnych morderców rzeczywiście są bardzo wciągające. W kolejnym sezonie mam tylko nadzieję na nieco więcej akcji. Więcej o Mindhunterze pisałam tutaj.
Seriale hańby
…czyli czego, nie udało mi się obejrzeć. Zdecydowanie moim największym serialowym zaniedbaniem jest trzeci sezon Twin Peaks. Naprawdę czekałam na powrót serialu Davida Lyncha, ale po obejrzeniu pierwszego odcinka najnowszego sezonu straciłam chęć na resztę. Wmawiałam sobie, że później to nadrobię, ale ostatecznie tego nie zrobiłam. Obiecałam również, że obejrzę zachwalany Legion i American Gods, ale też nie udało mi się zrealizować tych planów. A teraz czekam tylko na najnowszy sezon Black Mirror, więc wszelkie zaległości serialowe muszą jeszcze poczekać…
A jakie jest Wasze zestawienie najlepszych seriali 2017 roku? Które z produkcji Was pozytywnie zaskoczyły lub rozczarowały? I co znajduje się na Waszej niekończącej się liście do obejrzenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz