Zimna wojna kontra Roma
Ogłoszenie tegorocznych nominacji oscarowych wywołało wśród polskich wielbicieli kina wiele emocji – Zimna wojna w reżyserii Pawła Pawlikowskiego ma szanse na trzy statuetki: w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, najlepszego reżysera oraz zdjęć. Niemal od razu pojawiły się pytania o szanse na zdobycie nagrody, a w odpowiedzi analizy oceniające prawdopodobieństwo wygranej. Trudno jednak oszacować szanse zwycięstwa Zimnej wojny bez odniesienia do pozostałych nominowanych filmów. Według wielu opinii największym jej konkurentem jest Roma w reżyserii Alfonsa Cuaróna. Co więc łączy i dzieli te filmy? Czy można określić, który z nich jest lepszy?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wiele łączy Zimną wojnę i Romę. To czarno-białe artystyczne filmy stworzone przez nieanglojęzycznych twórców. Oba dzieła opowiadają o jednostkach doświadczających życiowych trudności, a ich historie rozgrywają się w przeszłości oraz przedstawiają też tło społeczno-obyczajowe. W tym miejscu te podobieństwa się kończą, jeśli w ogóle warto mówić o podobieństwach, bo są one tyle ogólne, że można je odnieść do wielu innych filmów. Zimną wojnę i Romę cechują odmienne sposoby opowiadania i obrazowania. Różnią się nawet kolorystyką zdjęć, która pomimo że czarno-biała, nie jest identyczna: w Zimnej wojnie wyraźny jest kontrast, a z kolei paleta kolorów w Romie składa się z wielu odcieni szarości.
Film Pawlikowskiego przedstawiający historię relacji Zuli i Wiktora skupia się na bohaterach, emocjach i muzyce będącej też metaforą uczuć głównych postaci. Na początku muzyka przedstawiana jest jako wyraz spontanicznych emocji, a im później, tym bardziej kształtują ją oczekiwania, polityczne restrykcje, presja. Chociaż kontekst społeczno-polityczny Zimnej wojny jest istotny, to nie jest to film opowiadający tylko o konkretnych czasach, ponieważ opiera się na uniwersalnym konflikcie postaci, które raz przyciągają się, a raz odpychają.
Film Cuaróna również przedstawia historię dwóch postaci – służącej Cleo, która zachodzi w nieplanowaną ciążę oraz jej pracodawczyni Sofii, która zostaje opuszczona przez męża. Mimo opowieści skupionej wokół dwóch bohaterek sposób przedstawienia ich wątków sugeruje, że to tylko jedne z wielu historii w bezmiarze ludzkich losów. Roma wybiera jeszcze szerszą perspektywę niż Zimna wojna. Widać to także na zdjęciach: w Romie dominują pełne kadry zdjęć, w których widoczne są inne postacie, przedmioty, krajobrazy. O ile podstawą Zimnej wojny są bohaterowie i fabuła, to w Romie szczególnie ważne są zdjęcia. W filmie Cuaróna znaczenie każdego zdarzenia jest intensywnie wzmacniane poprzez obraz. Scena opuszczenia Sofii przez męża nie wzbudzałoby tylu emocji, gdyby nie mijająca kobietę fałszująca orkiestra. Zestawienie tych różnych obrazów wyraża odczuwaną przez bohaterkę bezsilność i poczucie bezsensu. Zabawa Cleo z kilkuletnim synem Sofii nie byłaby tak niezwykła, gdyby nie to, że leżą na dachu, spoglądając w słońce i udają nieżywych. Ta scena dziecięcej igraszki ma w sobie więcej egzystencjalnego niepokoju niż niejedna rozprawa filozoficzna. Te intymne obrazy wykraczają poza indywidualne przeżycia bohaterek – urastają do wyrazu emocji każdego z nas.
Zimna wojna silnie oddziałuje na emocje, bo te nie są ukryte pod gęstą siatką obrazów naładowanych metaforami. Można to odebrać jak siłę i słabość filmu. Roma jest bardziej jak dzieło malarskie – należy wejść w przestrzeń obrazu, by lepiej go zrozumieć. Roma to obraz intymny i epicki o uniwersalnym, humanistyczny wydźwięku. Chociaż Zimna wojna trafia do mojej wrażliwości, to uważam, że Roma jest jednak ciekawszym i bardziej niejednoznacznym dziełem. Wracając do tematu Oscarów: pozytywne recenzje, otrzymane wcześniej nagrody i liczne nominacje zwiastują, że film Cuaróna otrzyma także statuetki oscarowe. Czy również w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego? Przekonamy się wkrótce.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wiele łączy Zimną wojnę i Romę. To czarno-białe artystyczne filmy stworzone przez nieanglojęzycznych twórców. Oba dzieła opowiadają o jednostkach doświadczających życiowych trudności, a ich historie rozgrywają się w przeszłości oraz przedstawiają też tło społeczno-obyczajowe. W tym miejscu te podobieństwa się kończą, jeśli w ogóle warto mówić o podobieństwach, bo są one tyle ogólne, że można je odnieść do wielu innych filmów. Zimną wojnę i Romę cechują odmienne sposoby opowiadania i obrazowania. Różnią się nawet kolorystyką zdjęć, która pomimo że czarno-biała, nie jest identyczna: w Zimnej wojnie wyraźny jest kontrast, a z kolei paleta kolorów w Romie składa się z wielu odcieni szarości.
Film Pawlikowskiego przedstawiający historię relacji Zuli i Wiktora skupia się na bohaterach, emocjach i muzyce będącej też metaforą uczuć głównych postaci. Na początku muzyka przedstawiana jest jako wyraz spontanicznych emocji, a im później, tym bardziej kształtują ją oczekiwania, polityczne restrykcje, presja. Chociaż kontekst społeczno-polityczny Zimnej wojny jest istotny, to nie jest to film opowiadający tylko o konkretnych czasach, ponieważ opiera się na uniwersalnym konflikcie postaci, które raz przyciągają się, a raz odpychają.
Film Cuaróna również przedstawia historię dwóch postaci – służącej Cleo, która zachodzi w nieplanowaną ciążę oraz jej pracodawczyni Sofii, która zostaje opuszczona przez męża. Mimo opowieści skupionej wokół dwóch bohaterek sposób przedstawienia ich wątków sugeruje, że to tylko jedne z wielu historii w bezmiarze ludzkich losów. Roma wybiera jeszcze szerszą perspektywę niż Zimna wojna. Widać to także na zdjęciach: w Romie dominują pełne kadry zdjęć, w których widoczne są inne postacie, przedmioty, krajobrazy. O ile podstawą Zimnej wojny są bohaterowie i fabuła, to w Romie szczególnie ważne są zdjęcia. W filmie Cuaróna znaczenie każdego zdarzenia jest intensywnie wzmacniane poprzez obraz. Scena opuszczenia Sofii przez męża nie wzbudzałoby tylu emocji, gdyby nie mijająca kobietę fałszująca orkiestra. Zestawienie tych różnych obrazów wyraża odczuwaną przez bohaterkę bezsilność i poczucie bezsensu. Zabawa Cleo z kilkuletnim synem Sofii nie byłaby tak niezwykła, gdyby nie to, że leżą na dachu, spoglądając w słońce i udają nieżywych. Ta scena dziecięcej igraszki ma w sobie więcej egzystencjalnego niepokoju niż niejedna rozprawa filozoficzna. Te intymne obrazy wykraczają poza indywidualne przeżycia bohaterek – urastają do wyrazu emocji każdego z nas.
Zimna wojna silnie oddziałuje na emocje, bo te nie są ukryte pod gęstą siatką obrazów naładowanych metaforami. Można to odebrać jak siłę i słabość filmu. Roma jest bardziej jak dzieło malarskie – należy wejść w przestrzeń obrazu, by lepiej go zrozumieć. Roma to obraz intymny i epicki o uniwersalnym, humanistyczny wydźwięku. Chociaż Zimna wojna trafia do mojej wrażliwości, to uważam, że Roma jest jednak ciekawszym i bardziej niejednoznacznym dziełem. Wracając do tematu Oscarów: pozytywne recenzje, otrzymane wcześniej nagrody i liczne nominacje zwiastują, że film Cuaróna otrzyma także statuetki oscarowe. Czy również w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego? Przekonamy się wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz