Najlepsze filmy 2019 roku
Koniec roku to czas podsumowań, dla mnie oczywiście także filmowych. Oto 10 najciekawszych filmów, które widziałam w mijającym roku i które z czystym sumieniem Wam polecam.
Historia w Monumencie rozpoczyna się przyjazdem młodych adeptów hotelarstwa na praktyki, podczas których muszą wykonywać trudne, często poniżające obowiązki. Beznadziejna rzeczywistość bohaterów, jednak nie jest głównym tematem historii, a inicjacja. Nie jednak inicjacja związana ze zwyczajnym dorastaniem, a symboliczną śmiercią. To film o transgresji, śmierci i sztuce, któremu jednocześnie nie można zarzucić nadęcia czy powierzchowności. Naprawdę nieźle jak na obraz, który jest filmem dyplomowym, a wraz z tym był częściowo ograniczony wymogami formalnymi i budżetem.
Mroczna (chociaż rozgrywająca się głównie w promieniach słońca), krwawa baśń o przemianie i dorastaniu. Kilka miesięcy po tragedii rodzinnej przygnębiona Dani wraz z chłopakiem i jego znajomymi wyrusza do Szwecji na ludowy festiwal Midsommar. Na miejscu wydarzenie okazuje się czymś zgoła innym, niż przewidywali. Na początku są podekscytowani i zaintrygowani uczestniczeniem w obcych rytuałach, ale później są coraz bardziej zagubieni i przestraszeni. Groza i przekraczanie granic ma jednak tu funkcję oczyszczającą. Szczególnie dla Dani.
Film tegorocznego laureata Złotej Palmy w Cannes to zdecydowanie jedna z najbardziej interesujących premier mijającego roku. Dramat społeczny, thriller, kryminał, satyra – Parasite brawurowo łączy różne gatunki i konwencje i przy tym stanowi aktualną refleksję o nierównościach społecznych i ekonomicznych.
Fabularnym punktem wyjścia jest spotkanie rodzin pochodzących z zupełnie różnych rzeczywistości społecznych. Uboga rodzina ma okazję zetknąć się ze znacznie zamożniejszą. Postanawiają zatem zrealizować plan, który pozwoli im znacznie polepszyć swoją sytuację życiową, co prowadzi do nieprzewidzianych konsekwencji.
To wstrząsająca opowieść o nadziei, która wydaje się, że nie powinna mieć już racji bytu. Bo jak po szeregu traumatycznych doświadczeń wojennych znaleźć nadzieję? Istnieje, ale jest rozpaczliwa, obłąkańcza, bo w zasadzie nie pozostaje nic innego poza nią lub katatonicznym bezładem. Przyjaciółki Iya i Masha przeżyły wojnę. Po jej ukończeniu spotykają się ponownie i próbują razem żyć, chociaż ich relacja jest dość skomplikowana, pełna i okrutności, i czułości, i prawdy, i gry.
W filmie Todda Phillipsa najbardziej zadziwiło mnie to, jak bardzo jest widowiskowy, a zarazem introspektywny. Bo chociaż zdjęcia, gra aktorska i muzyka tworzą niezwykle efektowny obraz, to świat przedstawiony stanowi przede wszystkim odzwierciedlenie stanu psychicznego Jokera – rozedrganego odmieńca i samotnika, w którym przybiera na sile agresywny sprzeciw wobec świata. Ten film to kolejne intensywne filmowe przeżycie, które koniecznie trzeba zobaczyć w kinie.
To subtelna i zarazem zmysłowa opowieść o miłości i sztuce. Pozwolę sobie użyć porównania – wiem, że bywają krzywdzące, ale być może przekona kogoś z Was do sięgnięcia po ten film (a niestety nie był dostępny w szerokiej dystrybucji, więc mógł ujść czyjejś uwadze) – Portret kobiet w ogniu jest równie zmysłowy jak Tamte dni, tamte noce. Tyle że akcja rozgrywa się w XVIII wieku, bohaterkami historii miłosnej są dwie kobiety, a sama opowieść wydaje się mniej oczywista i ujmuje więcej społeczno-historycznego tła. Malarka Marianne otrzymuje zlecenie polegające na stworzeniu z ukrycia portretu Héloïse. Stworzenie obrazu nie jest jednak łatwym zadaniem – Héloïse jest nieufna, a nawet gdy zaczyna się otwierać, a między kobietami zaczyna rodzić się uczucie, tworzony przez Marianne obraz wydaje się nie oddawać istoty modelki.
Przebywając na niewielkiej odludnej wysepce z latarnią, dni Ephraima i Thomasa wypełniają ciężka praca lub po prostu walka o przetrwanie, niezręczne rozmowy, samotność i pijaństwo. Co jakiś czas jednak na tle mroku rozbłyskuje atmosfera niesamowitości – czasem w pijackim widzie, czasem w opowiastkach Thomasa. Trudno zignorować te rozbłyski – mimowolnie podąża się za nimi dalej. Podobnie Ephraima pochłaniają kolejne wizje i coraz bardziej pragnie dostać się do światła latarni, czego zabrania mu Thomas. Wraz z rozwojem opowieści niepokój i niezwykłość przybierają na sile, a bohaterowie tracą nad sobą kontrolę. Bez względu na wybór ścieżki interpretacyjnej (a jest ich naprawdę wiele) The Lighthouse pozostaje intensywnym filmowym przeżyciem – dla mnie jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym, w 2019 roku.
Aktorka Nicole i reżyser teatralny Charlie rozwodzą się. Wątek rozstania był we współczesnym kinie wielokrotnie opowiadany, jednak Baumach przedstawia go dość nieschematycznie i subtelnie. To nie tyle opowieść o rozstaniu, ale przede wszystkim o związku – o bliskości, emocjonalnym zaangażowaniu, poświęceniu, ale też frustracjach i podłościach, które mogą doprowadzić do końca. W Historii małżeńskiej jest wiele humoru i lekkości w dialogach, co równoważy bolesną autentyczność kluczowych fragmentów.
Jedyny w tym zestawieniu dokument, ale poruszający nie mniej niż omówiona tu wcześniej fikcja. Pięćdziesięcioletnia Hatidze mieszka z chorą matką w opustoszałej macedońskiej wiosce. Zajmuje się hodowlą pszczół, starając się przy tym dbać o ich dobro. Naturalny rytm zaburza pojawienie się nowej rodziny. Kraina miodu to przepiękny film o naturze, przemianie i trwaniu z zapierającymi dech zdjęciami. Mam nadzieję, że będzie o nim jeszcze głośniej i jest na to szansa – ponieważ trafił na oscarową short listę w kategorii dokumentów pełnometrażowych.
FAWORYTA, REŻ. GIORGOS LANTHIMOS
Film znakomitego reżysera i z rewelacyjnym aktorskim trio – z nagrodzoną w tym roku Oscarem Olivią Colman, Rachel Weisz i Emmą Stone. Na osiemnastowiecznym brytyjskim dworze rządzi królowa Anna, ale tylko w teorii. Większość istotnych decyzji podejmuje za nią jej przyjaciółka lady Sarah. Pozycja Sarah zostaje zachwiana, gdy na dworze pojawia się jej kuzynka Abigail prosząca ją o schronienie i pracę na dworze królowej. Abigail próbuje zbliżyć się do Anny i zyskać jej przychylność. Faworyta to wyśmienita kostiumowo-historyczna opowieść o dworskich intrygach, jak i groteskowy obraz walki o władzę i zawikłanych relacji międzyludzkich.
MONUMENT, REŻ. JAGODA SZELC
Historia w Monumencie rozpoczyna się przyjazdem młodych adeptów hotelarstwa na praktyki, podczas których muszą wykonywać trudne, często poniżające obowiązki. Beznadziejna rzeczywistość bohaterów, jednak nie jest głównym tematem historii, a inicjacja. Nie jednak inicjacja związana ze zwyczajnym dorastaniem, a symboliczną śmiercią. To film o transgresji, śmierci i sztuce, któremu jednocześnie nie można zarzucić nadęcia czy powierzchowności. Naprawdę nieźle jak na obraz, który jest filmem dyplomowym, a wraz z tym był częściowo ograniczony wymogami formalnymi i budżetem.
Mroczna (chociaż rozgrywająca się głównie w promieniach słońca), krwawa baśń o przemianie i dorastaniu. Kilka miesięcy po tragedii rodzinnej przygnębiona Dani wraz z chłopakiem i jego znajomymi wyrusza do Szwecji na ludowy festiwal Midsommar. Na miejscu wydarzenie okazuje się czymś zgoła innym, niż przewidywali. Na początku są podekscytowani i zaintrygowani uczestniczeniem w obcych rytuałach, ale później są coraz bardziej zagubieni i przestraszeni. Groza i przekraczanie granic ma jednak tu funkcję oczyszczającą. Szczególnie dla Dani.
PARASITE, REŻ. JOON-HO BONG
Film tegorocznego laureata Złotej Palmy w Cannes to zdecydowanie jedna z najbardziej interesujących premier mijającego roku. Dramat społeczny, thriller, kryminał, satyra – Parasite brawurowo łączy różne gatunki i konwencje i przy tym stanowi aktualną refleksję o nierównościach społecznych i ekonomicznych.
Fabularnym punktem wyjścia jest spotkanie rodzin pochodzących z zupełnie różnych rzeczywistości społecznych. Uboga rodzina ma okazję zetknąć się ze znacznie zamożniejszą. Postanawiają zatem zrealizować plan, który pozwoli im znacznie polepszyć swoją sytuację życiową, co prowadzi do nieprzewidzianych konsekwencji.
WYSOKA DZIEWCZYNA, REŻ. KANTEMIR BAŁAGOW
To wstrząsająca opowieść o nadziei, która wydaje się, że nie powinna mieć już racji bytu. Bo jak po szeregu traumatycznych doświadczeń wojennych znaleźć nadzieję? Istnieje, ale jest rozpaczliwa, obłąkańcza, bo w zasadzie nie pozostaje nic innego poza nią lub katatonicznym bezładem. Przyjaciółki Iya i Masha przeżyły wojnę. Po jej ukończeniu spotykają się ponownie i próbują razem żyć, chociaż ich relacja jest dość skomplikowana, pełna i okrutności, i czułości, i prawdy, i gry.
JOKER, REŻ. TODD PHILLIPS
W filmie Todda Phillipsa najbardziej zadziwiło mnie to, jak bardzo jest widowiskowy, a zarazem introspektywny. Bo chociaż zdjęcia, gra aktorska i muzyka tworzą niezwykle efektowny obraz, to świat przedstawiony stanowi przede wszystkim odzwierciedlenie stanu psychicznego Jokera – rozedrganego odmieńca i samotnika, w którym przybiera na sile agresywny sprzeciw wobec świata. Ten film to kolejne intensywne filmowe przeżycie, które koniecznie trzeba zobaczyć w kinie.
PORTRET KOBIETY W OGNIU, REŻ. CÉLINE SCIAMMA
To subtelna i zarazem zmysłowa opowieść o miłości i sztuce. Pozwolę sobie użyć porównania – wiem, że bywają krzywdzące, ale być może przekona kogoś z Was do sięgnięcia po ten film (a niestety nie był dostępny w szerokiej dystrybucji, więc mógł ujść czyjejś uwadze) – Portret kobiet w ogniu jest równie zmysłowy jak Tamte dni, tamte noce. Tyle że akcja rozgrywa się w XVIII wieku, bohaterkami historii miłosnej są dwie kobiety, a sama opowieść wydaje się mniej oczywista i ujmuje więcej społeczno-historycznego tła. Malarka Marianne otrzymuje zlecenie polegające na stworzeniu z ukrycia portretu Héloïse. Stworzenie obrazu nie jest jednak łatwym zadaniem – Héloïse jest nieufna, a nawet gdy zaczyna się otwierać, a między kobietami zaczyna rodzić się uczucie, tworzony przez Marianne obraz wydaje się nie oddawać istoty modelki.
Przebywając na niewielkiej odludnej wysepce z latarnią, dni Ephraima i Thomasa wypełniają ciężka praca lub po prostu walka o przetrwanie, niezręczne rozmowy, samotność i pijaństwo. Co jakiś czas jednak na tle mroku rozbłyskuje atmosfera niesamowitości – czasem w pijackim widzie, czasem w opowiastkach Thomasa. Trudno zignorować te rozbłyski – mimowolnie podąża się za nimi dalej. Podobnie Ephraima pochłaniają kolejne wizje i coraz bardziej pragnie dostać się do światła latarni, czego zabrania mu Thomas. Wraz z rozwojem opowieści niepokój i niezwykłość przybierają na sile, a bohaterowie tracą nad sobą kontrolę. Bez względu na wybór ścieżki interpretacyjnej (a jest ich naprawdę wiele) The Lighthouse pozostaje intensywnym filmowym przeżyciem – dla mnie jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym, w 2019 roku.
HISTORIA MAŁŻEŃSKA, REŻ. NOAH BAUMACH
Aktorka Nicole i reżyser teatralny Charlie rozwodzą się. Wątek rozstania był we współczesnym kinie wielokrotnie opowiadany, jednak Baumach przedstawia go dość nieschematycznie i subtelnie. To nie tyle opowieść o rozstaniu, ale przede wszystkim o związku – o bliskości, emocjonalnym zaangażowaniu, poświęceniu, ale też frustracjach i podłościach, które mogą doprowadzić do końca. W Historii małżeńskiej jest wiele humoru i lekkości w dialogach, co równoważy bolesną autentyczność kluczowych fragmentów.
KRAINA MIODU, REŻ. TAMARA KOTEWSKA, LJUBOMIR STEFANOW
Jedyny w tym zestawieniu dokument, ale poruszający nie mniej niż omówiona tu wcześniej fikcja. Pięćdziesięcioletnia Hatidze mieszka z chorą matką w opustoszałej macedońskiej wiosce. Zajmuje się hodowlą pszczół, starając się przy tym dbać o ich dobro. Naturalny rytm zaburza pojawienie się nowej rodziny. Kraina miodu to przepiękny film o naturze, przemianie i trwaniu z zapierającymi dech zdjęciami. Mam nadzieję, że będzie o nim jeszcze głośniej i jest na to szansa – ponieważ trafił na oscarową short listę w kategorii dokumentów pełnometrażowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz