Ofiara okoliczności – recenzja filmu Gra o wszystko
Refleksja nad przypadkiem stanowi podstawę nieprzebranej ilości historii literackich i filmowych. Reżyserski debiut Aarona Sorkina Gra o wszystko również porusza ten trop, jednak robi to dość przewrotnie: przedstawia biografię Molly Bloom – byłej narciarki i założycielki ekskluzywnego klubu pokerowego – po prostu podkreślając w jej życiorysie znaczenie przypadku. A jego efekty były mocno odczuwalne i w jej karierze sportowej, i w świecie nielegalnego hazardu.
Kim jest Molly Bloom? Wywodzi się z perfekcyjnej rodziny, w której dorastała w cieniu swoich braci: podwójnego olimpijczyka i harwardzkiego chirurga. Zmuszona do rezygnacji ze sportu, musiała odnaleźć własne powołanie, które spełniałaby jak najlepiej. Przypadek czy też zrządzenie losu podsuwa jej niebezpieczną, ale wyjątkowo pociągającą możliwość: organizowanie nielegalnych rozgrywek pokera dla największych osobistości świata biznesu i rozrywki. W tej dziedzinie osiąga sukces (jej klub odwiedzali najsłynniejsi aktorzy Hollywood), ale w jej historii także nie brakuje upadków.
Życiorys Molly Bloom to filmowy samograj, jednak to dzięki znakomitemu scenariuszowi został odpowiednio wykorzystany jego potencjał. Czuć to już od pierwszych scen, w których Molly Bloom opowiada historię swoich ostatnich zawodów, kiedy to właśnie wypadek (którego prawdopodobieństwo pojawienia się było znikome) zmusił ją do rezygnacji z narciarstwa. To scenariuszowa perełka, która stanowi modelowy przykład filmowej anegdoty i zarazem przedstawia postać Molly – elokwentnej, wygadanej, zdeterminowanej. W filmie mnóstwo jest takich momentów: wciągających monologów głównej bohaterki i dynamicznie rozwijanych dialogów prowadzonych przy stole do pokera.
W Grze o wszystko sposób prowadzenia narracji przywodzi nieco na myśl Wilka z Wall Street. Obie historie są ukazane z perspektywy głównych bohaterów, nieco przegadane, z dużą ilością humoru. Chociaż Molly Bloom tak jak Jordan Belfort w Wilku z Wall Street również para nieco podejrzaną działalnością, to jest inną bohaterką, nieco bardziej skomplikowaną i o odmiennych motywacjach. Nie tyle pociągają ją pieniądze i dobrobyt, a przede wszystkim zależy jej na perfekcji i renomie klubu. Jej działalność – nawet gdy nielegalna – uznaje za swój sukces i karierę, której się poświęca.
Chociaż w Grze o wszystko zła passa i przypadki sprawiają, że ludzie trwonią majątki i zaprzepaszczają swoje życiorysy, to nie ma w niej wielu dramatycznych momentów (a przynajmniej nie są one aż tak uderzające, właśnie dzięki dynamicznej narracji niepokornej Molly). Wyjątek stanowi rozwiązanie wewnętrznego konfliktu bohaterki, który stanowi zaskakująco emocjonalną scenę. Czemu Molly zdecydowała się na tak ryzykowne zajęcie? Konfrontacja z przeszłością jest poruszająca, ale ostatecznie proponuje dość jednoznaczne rozwiązanie i – co gorsza – podważa siłę bohaterki. Molly ma swoje słabości, ale nie oznacza to, aby krzywdząco upraszczać jej motywacje. To mój jedyny zarzut wobec tego filmu, ale niestety dość znaczący.
Mimo to Molly Bloom ostatecznie jest niezależna, potrafi podnieść się po upadku i otworzyć na zmiany, nawet te przyniesione przez nieprzewidziane zbiegi okoliczności. Bohaterka zawdzięcza swoją charyzmę kreacji aktorskiej – wcielająca się w nią Jessica Chastain jest fenomenalna i mam nadzieję, że rola Molly Bloom da jej szansę na Oscara. Gra o wszystko zaskoczyła mnie także mniejszymi, może nie kunsztownymi, ale nieprzewidzianymi występami: kto by pomyślał, że Michael Cera może być wyrachowanym mistrzem pokera, a Joe Kerry (znany jako Steve ze The Stranger Things) uprawia hazard bez zgody rodziców, a oprócz tego pojawia Chris O'Dowd (Roy z IT Crowd) jako nieporadny pijak, który w chwilach upojenia lubi wymyślać tytuły powieści kryminalnych...
Pomijając pewne słabości, Gra o wszystko to znakomicie napisana biografia filmowa. Pełen wzlotów i upadków życiorys Molly Bloom bawi, emocjonuje i też w pewien sposób motywuje do działania i otwartości na to, co może niespodziewanie może przynieść los.
tytuł: Gra o wszystko
tytuł oryginalny: Molly's Game
reżyseria: Aaron Sorkin
scenariusz: Aaron Sorkin
gatunek: biograficzny, dramat
produkcja: USA
premiera: 5 stycznia 2018 (Polska), 8 września 2017 (świat)
obsada: Jessica Chastain, Idris Elba, Kevin Costner, Michael Cera, Jeremy Strong
ocena: 7/10
Kim jest Molly Bloom? Wywodzi się z perfekcyjnej rodziny, w której dorastała w cieniu swoich braci: podwójnego olimpijczyka i harwardzkiego chirurga. Zmuszona do rezygnacji ze sportu, musiała odnaleźć własne powołanie, które spełniałaby jak najlepiej. Przypadek czy też zrządzenie losu podsuwa jej niebezpieczną, ale wyjątkowo pociągającą możliwość: organizowanie nielegalnych rozgrywek pokera dla największych osobistości świata biznesu i rozrywki. W tej dziedzinie osiąga sukces (jej klub odwiedzali najsłynniejsi aktorzy Hollywood), ale w jej historii także nie brakuje upadków.
Życiorys Molly Bloom to filmowy samograj, jednak to dzięki znakomitemu scenariuszowi został odpowiednio wykorzystany jego potencjał. Czuć to już od pierwszych scen, w których Molly Bloom opowiada historię swoich ostatnich zawodów, kiedy to właśnie wypadek (którego prawdopodobieństwo pojawienia się było znikome) zmusił ją do rezygnacji z narciarstwa. To scenariuszowa perełka, która stanowi modelowy przykład filmowej anegdoty i zarazem przedstawia postać Molly – elokwentnej, wygadanej, zdeterminowanej. W filmie mnóstwo jest takich momentów: wciągających monologów głównej bohaterki i dynamicznie rozwijanych dialogów prowadzonych przy stole do pokera.
W Grze o wszystko sposób prowadzenia narracji przywodzi nieco na myśl Wilka z Wall Street. Obie historie są ukazane z perspektywy głównych bohaterów, nieco przegadane, z dużą ilością humoru. Chociaż Molly Bloom tak jak Jordan Belfort w Wilku z Wall Street również para nieco podejrzaną działalnością, to jest inną bohaterką, nieco bardziej skomplikowaną i o odmiennych motywacjach. Nie tyle pociągają ją pieniądze i dobrobyt, a przede wszystkim zależy jej na perfekcji i renomie klubu. Jej działalność – nawet gdy nielegalna – uznaje za swój sukces i karierę, której się poświęca.
Chociaż w Grze o wszystko zła passa i przypadki sprawiają, że ludzie trwonią majątki i zaprzepaszczają swoje życiorysy, to nie ma w niej wielu dramatycznych momentów (a przynajmniej nie są one aż tak uderzające, właśnie dzięki dynamicznej narracji niepokornej Molly). Wyjątek stanowi rozwiązanie wewnętrznego konfliktu bohaterki, który stanowi zaskakująco emocjonalną scenę. Czemu Molly zdecydowała się na tak ryzykowne zajęcie? Konfrontacja z przeszłością jest poruszająca, ale ostatecznie proponuje dość jednoznaczne rozwiązanie i – co gorsza – podważa siłę bohaterki. Molly ma swoje słabości, ale nie oznacza to, aby krzywdząco upraszczać jej motywacje. To mój jedyny zarzut wobec tego filmu, ale niestety dość znaczący.
Mimo to Molly Bloom ostatecznie jest niezależna, potrafi podnieść się po upadku i otworzyć na zmiany, nawet te przyniesione przez nieprzewidziane zbiegi okoliczności. Bohaterka zawdzięcza swoją charyzmę kreacji aktorskiej – wcielająca się w nią Jessica Chastain jest fenomenalna i mam nadzieję, że rola Molly Bloom da jej szansę na Oscara. Gra o wszystko zaskoczyła mnie także mniejszymi, może nie kunsztownymi, ale nieprzewidzianymi występami: kto by pomyślał, że Michael Cera może być wyrachowanym mistrzem pokera, a Joe Kerry (znany jako Steve ze The Stranger Things) uprawia hazard bez zgody rodziców, a oprócz tego pojawia Chris O'Dowd (Roy z IT Crowd) jako nieporadny pijak, który w chwilach upojenia lubi wymyślać tytuły powieści kryminalnych...
Pomijając pewne słabości, Gra o wszystko to znakomicie napisana biografia filmowa. Pełen wzlotów i upadków życiorys Molly Bloom bawi, emocjonuje i też w pewien sposób motywuje do działania i otwartości na to, co może niespodziewanie może przynieść los.
tytuł: Gra o wszystko
tytuł oryginalny: Molly's Game
reżyseria: Aaron Sorkin
scenariusz: Aaron Sorkin
gatunek: biograficzny, dramat
produkcja: USA
premiera: 5 stycznia 2018 (Polska), 8 września 2017 (świat)
obsada: Jessica Chastain, Idris Elba, Kevin Costner, Michael Cera, Jeremy Strong
ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz