Gdy byłam dzieckiem, całkiem sporo czasu spędzałam przed telewizorem. Może źle, może dobrze, niemniej jednak telewizja dała mi możliwość obcowania z mniej lub bardziej osobliwymi przejawami kultury popularnej, które dziś całkiem miło wspominam.
Teledyski
Gdybym miała pochwalić się jakąś nietypową umiejętnością, pewnie wymieniłabym znajomość ogromnej ilości teledysków emitowanych na MTV, Vh1 i Vivie od końcówki lat 90. do ok. 2005 roku. W tamtym okresie można było obejrzeć nie tylko klipy gwiazdek popu (chociaż nadal pamiętam teledyski do solowych singli każdej z członkiń Spice Girls) – dość sporo miejsca zajmowała muzyka rockowa (hej, kto nie pamięta klipu
Bitter Sweet Symphony), w tym grungowa (wizja groteskowo powykrzywianych twarzy z teledysku do piosenki
Black Hole Sun prześladuje mnie do dziś), britpopowa, czasem alternatywna i metalowa, a także elektroniczna (Christopher Walken w
Weapon of Choice!) czy indie popowa (dzięki,
Alanis!). Oprócz tego za sprawą programów poświęconych konkretnym wykonawcom czy gatunkom dość wcześniej zyskałam wiedzę o wielu zjawiskach muzycznych. Owszem, już wtedy powoli zaczynał się okres urozmaicania ramówki MTV dziwnymi programami pokroju
hej, jestem gwiazdą i pokażę wam, jak wygląda mój dom, jednak muzyka nadal dominowała nad reality shows. Zastanawia mnie tylko, czy byłabym tą samą osobą, gdybym w szczenięcych latach zamiast koncertu unplugged Nirvany oglądała poczynania Ekipy z New Jersey?
Kreskówki (nie dla dzieci)
Konsekwencją oglądania MTV było natknięcie się na seriale animowane ich produkcji. Co prawda
Beavis&Butt-Head nie mieli wysokiej wartości edukacyjnej – komentowanie i pochrząkiwanie do teledysków (chociaż biorąc pod uwagę punkt pierwszy tego wpisu, wychodzi na to, że miałam z bohaterami dość sporo wspólnego) – ale zaś
Daria (której postać w sumie wyrosła z
B&B) to nadal jeden z moich ulubionych seriali animowanych.
Hyper
W ciągu dnia bajki i seriale na Minimax czy ZigZap, a wieczorami Hyper – kanał telewizyjny poświęcony grom komputerowym, który nie raz sprawił, że pogrążałam się w marzeniach o posiadaniu komputera, który umożliwiłby mi granie w Zoo Tycoon (w sumie nadal tego chcę). Poza tym Hyper proponował coś jeszcze innego – anime. Stąd pamiętam, że kiedyś, dawno, dawno temu oglądałam
Bleach czy dość osobliwe anime o humanoidalnych robotach zwanych persoconami (w końcu udało mi się znaleźć tytuł tegoż –
Chobits!).
Filmy na TCM i nie tylko
Poza Hyperem innym wieczorno-nocnym blokiem telewizyjnym był TCM (Turner Classic Movies). Dzięki niemu poznałam
Czarnoksiężnika z krainy Oz z Judy Gardland w roli głównej czy
Casablankę, chociaż filmem, który najbardziej utkwił mi w pamięci (a chyba nie był emitowany na TCM) był
The Wall. Twarze z
Black Hole Sun to sielanka w porównaniu z odczuciami, jakie towarzyszyły mi oglądaniu scen maszerującej armii młotków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz